W nasionkowym klimacie

Marzec bezsprzecznie jest miesiącem nasion! Te maleństwa zdominowały w ostatnim czasie mój wolny czas. Co chwilę coś sieję, doglądam, podlewam, sprawdzam czy urosło i czy już czas na pikowanie do doniczek.

W jednym z marketów trafiłam na nieźle zaopatrzony kącik ogrodniczy. Królowały w nim nasiona z PNOSu Ożarów Mazowiecki. To jedna z dobrych, sprawdzonych firm, która ma na koncie własne odmiany niektórych roślin. Nie ukrywam, że ucieszyłam się, bo chciałam zamawiać nasiona z ich sklepu, ale zniechęciły mnie wysokie koszty przesyłki.

Oczywiście widząc kilka odmian marchewki, fasolki, rzodkiewki, groszku czy bobu ugrzęzłam po uszy wśród kolorowych torebek oglądając, czytając i wybierając to, co chciałabym mieć w ogrodzie. Efektem poszukiwań był zakup kilkunastu torebek z nasionami. Żeby nie opisywać wszystkiego po kolei załączam kilka zdjęć moich zdobyczy:

nasiona pnos 1

nasiona pnos 2

nasiona pnos rzodkiewka

 

nasiona pnos 3

nasiona pnos 4

Jeszcze drobne zakupy z BricoMarche, gdzie można poszperać wśród nasion Legutko i Polan oraz ich własnej marki Eden, która nota bene okazała się najdroższa, a wybór wśród tych nasion był dość słaby, ograniczający się do podstawowych odmian, więc na żadne ciekawostki nie można było liczyć. No cóż, po markecie z dużą ofertą ogrodniczą spodziewałam się większego i ciekawszego wyboru nasion, ale coś tam udało mi się znaleźć.

Dodatkowo kupiłam sekator ręczny do odrostów, czyli wszystkich zielonych pędów (np. winogron). Sądzę, że będzie również idealny do obcinania kwiatów na bukiety czy ziół.

nasiona bm

Rozglądałam się również za różą pnącą do pergoli przed domem, więc ucieszyłam się, kiedy w moje ręce wpadł taki krzew róży Sympathie z rodzaju klimbing (climbing). Właśnie tego rodzaju róży szukałam, a niewygórowana cena skusiła mnie do zakupu trochę w ciemno, bo wiedziałam, że są dwa rodzaje róż pnących, ale nie byłam pewna, który jest tym właściwym (a stosowne notatki zostawiłam w pracy).

Teraz już pamiętam, że klimbingi mają silniejsze, grubsze pędy, obficie kwitną, bywa, że dwa razy w sezonie i osiągają wysokość do 3 metrów. Dla odmiany ramblery mają cieńsze, bardziej wiotkie pędy, ale za to mogą wspinać się wyżej osiągając wysokość do 6 metrów. Ich pędy rozkładają się szerzej, więc nadają się na szersze pergole, czy ściany budynków.

Moja róża „zamieszkała” już na swoim miejscu.

róża pnąca

 

W ramach przygotowań do sezonu ogrodowego uzupełniłam narzędzia ogrodnicze o wąską łopatkę idealną do kopania dołków pod rośliny lub cebulki wszędzie tam, gdzie jest tłok na rabatce. Nabyłam również nowy sekator do przycinania gałęzi i parę drobiazgłow, m.in. siatkę, po której będą się wspinały ogórki gruntowe czy cukinia.

narzędzia ogrodnicze

 

Przedwczoraj spędziłam wieczór na pikowaniu rukoli do doniczek. Wzeszła nadzwyczaj dobrze, więc było jej za ciasno w doniczce i zamiast wypuszczać kolejne listki rosła w górę walcząc o dostęp do światła i przestrzeni. To była ostatnia chwila, by je przenieść do doniczek i pozwolić wypuścić listki. Gdy tylko roślinki się rozrosną, przeniosę je do szklarni, by posadzić pomiędzy innymi sałatami.

rukola przed pikowaniem

 

Koniec marca to właściwie ostatni dzwonek na sianie pomidorów. W związku z tym, że nasiona, które mnie interesowały kupiłam późno, to postanowiłam pomóc im w kiełkowaniu. W tym celu do pojemniczka włożyłam chusteczkę higieniczną, polałam ją wodą i na taki mokry kompres wsypałam kilkanaście nasionek. Po dobie moczenia przełożyłam nasiona do ziemi, przykryłam delikatnie i podlałam. Następnie doniczkę przykryłam folią spożywczą i postawiłam na parapecie. Podobnie wspomagałam bób – zalałam go ciepłą wodą i dopiero po takiej „kąpieli” wsadzałam do pojemniczka z ziemią.

Sporo ostatnio czytam o ogrodzie i uprawie roślin, szukam ciekawych blogów, portali, sięgnęłam po książki, a nawet wpadł mi w ręce stos gazet ogrodniczych, w których zaczytuje się znajoma. Oprócz tego, że porządkuję i uzupełniam wiedzę wzbogaciłam się o kilka ciekawych nowych inspiracji i pomysłów. Jednym z pomysłów, do których zapałałam wielką chęcią jest próba wczesnej uprawy warzyw pod agrowłókniną. W tym celu nabyłam wczesną odmianę marchewki i bobu, mam też inne nasiona, które jutro zamierzam zasiać na jednym z zagonków. Liczę na to, że w ciagu około dwóch miesięcy będę miała własną młodą marchewkę, szpinak czy inne warzywa. Chciałabym również posadzić kilka ziemniaków, by móc się cieszyć młodymi ziemniaczkami z własnego ogrodu na przełomie maja i czerwca. Ciekawe czy do tego czasu urosną?

Przy okazji dowiedziałam się od mamy, że kiedy byłam mała, mama zawsze jesienią, po wykopaniu pomidorów siała w szklarni marchewkę, pietruszkę czy sadziła kalafiory. Okrywała je dodatkowo w czasie mrozów, dzięki czemu udawało im się przetrwać do wiosny. Dzięki temu co roku wczesną wiosną jako dziecko jadałam świeżą marchewkę z własnej szklarni i zupy jarzynowe z tego, co wyrosło z jesiennych siewów. Mam ogromną ochotę powtórzyć ten eksperyment tej jesieni 🙂

Czy wspominałam już, że moja własna osobista mama zaczyna wzdychać, kiedy słyszy, że kupiłam kolejne nasiona? Zaczyna wątpić, że wystarczy nam miejsca w ogrodzie i zapału do wysiania i dopilnowania wszystkiego. Na szczęście nasiona mają długi termin ważności, więc nawet gdyby na coś nie wystarczyło miejsca w tym roku, to za rok też jest wiosna 😉

Na koniec zdjęcie z sobotnich poszukiwań wiosny. Drzewa już się budzą ze snu 🙂

gałązka

Dodaj komentarz